Co by nie mówić, zauważyłem lekkie spowolnienie porannych ruchów napędzanych dotychczas kofeiną.
Zazwyczaj sama myśl o kawie, a potem jej zapach i smak sprawiają, że każdą czynność wykonuję jakoś szybciej… Jednak trudno mi stwierdzić, że to tylko brak kawy. Poranne egipskie ciemności też robią swoje.
Śniadanie, zielona herbata i kostka gorzkiej czekolady (która przedtem była do kawy) są w stanie zniwelować moje ‘kawowe pożądanie’. Jeśli potem daje ono o sobie znać, to sporadycznie 1-2 razy w ciągu dnia.
Nie stwierdzam też żadnych kofeinowych ‘zjazdów’, które obserwują zwłaszcza osoby regularnie stosujące stymulanty np. spalacze tłuszczu, stacki, redbule. Wiadomo, działanie kawy w porównaniu do tego typu środków to jak ugryzienie komara przy użądleniu osy.
Podsumowując, idzie łatwiej niż myślałem! Zobaczmy co przyniosą kolejne dni.
Copyright © 2014 by gorskieblogi